hasiosznup.zabrze.net.pl


... awangardy latarę!


22 marca 2011

Tak walczę ze złem a zło rośnie we mnie z każdym dniem!

Jaki w tym sens? Jaki sens?

Czuję się lżej, coraz mnie mniej ...

A zło rośnie we mnie z każdym dniem!



Ale ze mnie dupny Ślązak, zapomniałem o tym, że dwa dni temu minęło 90 lat od plebiscytu.

21 marca 2011
Uch, ponad miesiąc bez aktualizacji. Niedobrze. Niby zimą więcej ma się czasu, za to chyba chęci mniej. I żadnych spektakularnych znalezisk.
Dziś pierwszy dzień wiosny. Szkoda, że tylko w teorii. Na dworze +6 a rano szkorobanie szyb. No i z tego co mówi prognoza - nie zanosi się na szybkie ocieplenie.

09 lutego 2011
Pogoda jak na połowę zimy to całkiem wiosenna choć już jutro ma wrócić zima. Szczerze mówiąc, czuję trochę przesyt. Nart chyba nam się nie uda zrobić w tym sezonie a do czego innego zima nie jest potrzebna.
Ze znalezisk - koło mostu na Kłodnicy w Gliwicach jest resztka latarni. Latarni gazowej! W środku ma mechanizm:
mechanizm latarni gazowej
Wracając ostatnio z Katowic przejechałem przez Chorzów. Okolice ulicy Hajduckiej będą następną trasą modernistyczną, którą wraz con mi Corazon musimy odbyć. Na pewno trzeba iść na Hajducką ale też na Karpacką, Karwińska i Lisieckiego. I jeszcze zajezdnię w Chorzowie Batorym chcę zobaczyć.

07 lutego 2011
Ale pogoda! Ponad 10 stopni ma być choć jeszcze ponad miesiąc zimy przed nami.
Wczoraj con me Corazon byliśmy na wycieczce w Raciborzu. Może wycieczka to zbyt dużo powiedziane, gdyż w samym Raciborzu spędziliśmy jakieś 15 minut a to dlatego, że nie dość że pogoda fatalna to jeszcze nie za bardzo jest tam co oglądać. Może wiosną jest tam ładniej?
Zapomniałem - jest co oglądać:
takie tablice powinny być nielegalne, tak jak swastyki, sierpy i czegewara


02 lutego 2011
Rano idąc na pociąg tak sobie pomyślałem, że w sumie to zima mogłaby się już skończyć. Śniegu nie ma, przez kilka dni ma być powyżej zera i śnieg z deszczem, więc po co taka aura? Ani narty ani rower.
Przypomniałem sobie o jednej tabliczce z Pawliczka:
tabliczka z Pawliczka


01 lutego 2011
Już luty a my jeszcze nie byliśmy na nartach. Damian był z rodziną w Szklarskiej i było super. Niestety tradycyjnie zapomniał aparatu.
My mieliśmy mieć kulig ale śniegu niewiele - skończyło się na ognisku. Niezła rzecz - ognisko przy kilkustopniowym mrozie.

25 stycznia 2011
Podczas powrotu z moim Skarbem ze Świerklańca znaleźliśmy stary sklep Edeki:
edeka kolonialwaren na Nowodworskiej


24 stycznia 2011
Strasznie stronę zapuściłem, że aż wstyd. Tu na przykład zdjęcia sprzed tygodnia ze spaceru po geburgstagu. To był 16 stycznia a pogoda przypominała marzec.
taki był zachód
tan mi Corazon baila
a mi tambien

Puślokowi narobiliśmy dużo nowych fotek, więc po paru latach pojawi się nowa jego galeria.
A wczoraj byliśmy w Świerklańcu. Pani chciała 8PLN za parking ale ją przekonaliśmy, że brak gotówki uniemożliwi nam zapłatę. 8PLN za niestrzeżony parking to nie mało. Niby, że za dobę ale kto parkuje przez dobę pod parkiem? My wczoraj dłużej jechaliśmy do Świerklańca niż tam spacerowaliśmy.
świerklaniec zimą


17 stycznia 2011
Heh, to już 2011. Dwa miesiące bez wpisów. Aż wstyd. Kajam się więc ale nie będę obiecywał, że częściej wpisy będą. Nie to, że nie ma o czym pisać. Chyba bardziej chwilowy zanik konieczności pisania powoduje brak zapisów.
Jakieś podsumowanie ubiegłego roku by się przydało. Dla mnie osobiście był to wspaniały rok. Zgodnie z przypowieścią biblijną, po latach chudych nadeszły, mocno w to wierzę, lata obfitości. Con mi Corazon jesteśmy już prawie rok. Więcej nie trzeba. Wiem, że była mega powódź, wypadek pod Smoleńskiem, trzęsienia ziemi i inne tragedie ale moje szczęście jak trwało tak trwa.
To tyle podsumowań.
A co w nowym roku? Zaczęliśmy go w cudowny sposób - śniadaniem w paryskim hotelu. Spędziliśmy bowiem Sylwestra w Paryżu. Jak było? Ekstra, choć mogłoby być cieplej. Kilka zdjęć w galerii nowej.
Rok 2010 był rokiem podróży con mi Corazon. Był Rzym, była Barca, był Paryż.
Czy 2011 będzie podobny? Nie wiem, być może ograniczymy się do jednego większego wyjazdu. Chorwacja?
Ustrzyki też by się zdały zimą, ale gdzie ta zima? Jak na razie to nart na nogach nie miałem.
A wracając do Paryża, szukałem jak na hasiosznupa przystało jakś modernistycznych budynków. Niestety, Panie, bida z nimi. Albo nie bardzo budowali tam w tym stylu, albo nie wiem gdzie szukać.
Oto co znaleźliśmy:
paryska moderna
paryska moderna raz jeszcze
Generalnie w miastach przez nas zwiedzonych niewiele znaleźliśmy moderny. Ani w Rzymie, ani w Barcelonie czy Paryżu nie znalazłem tylu modernistycznych budynków co w Katowicach, Gdyni, Wrocławiu czy Zabrzu.
W Tel Avivie nie było mi dane zwiedzić "Białego Miasta" bo "plan pielgrzymki tego nie przewiduje" a szkoda.



19 listopada 2010
Jakoś mi ostatnio ciężko przychodzi aktualizacja hasiosznupa. Po części dlatego, że zaangażowaliśmy się z Damianem w antyjazdę. To taki projekt (jakże modne określenie), gdzie chcemy wypominać grzechy naszych włodarzy w obszarze dróg Zabrza. Nie tylko jednak. Chcemy pokazywać także dobrze zakończone inwestycje (ot, choćby odnowienie centrali rybnej). Najważniejsze jest jednak, że nie chcemy uprawiać malkontenctwa, chodzi nam o rzeczywistą poprawę stanu naszej ifrastruktury przez dopominanie się u naszych władz by poważnie traktowali to co robią. Na stronie podane są adresy, gdzie zgłaszać trzeba wszystkie nieprawidłowości (może wszystkie to za dużo powiedziane, bo ich ilość jest bliska nieskończoności). Zobaczymy, czy się uda. Zaczęło się od tego, że Damian rozwalił zawieszenie na "nierówności poprzecznej" czyli zwykłej dziurze. Jako, że koszt to nie sto i nie tysiąc PLNów zarządał odszkodawania. I się zaczęło.

08 listopada 2010
Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu. Minęło, i cóż z tego?
"Nada es lo que se parece". Poza tym, że od końca października do soboty było niezmiernie, jak na tę porę roku ciepło to nie za bardzo jest o czym pisać. "Dwugłowy smok" był w Muzeum, potem była wycieczka architektoniczna po Zabrzu, byliśmy na Annabergu. Dni płyną, płyną.

por la calle del desengano

esta manana yo pase

con malegria otra vez

por la calle del desengano

mi malegria emborrache

dentro un vasito de jerez

cuando tu me hablas

por la calle del desengano

manana paseare

con malegria otra vez

por la calle del desengano

mi malegria ahogare

dentro un vasito de jerez

cuando tu me hablas...

cuando tu me hablas...


26 października 2010
23 października 2010
Pogoda klasa! Ponad 10 stopni i ani jednej chmury. Kolory - złoto, czerwień, brąz.
A ja maluję. I będę musiał dwa razy malować, mimo że farba super. Ciężko jednak pokryć Dulux.
Słońce na szkoleniu.
Poranna jesień na dworcu w Zabrzu
Rocznica powstania węzła kolejowego w Gliwicach. Szkoda, że zamiast być coraz nowocześniejszym jest coraz bardziej zdegradowany.


Historii z szybowskazem ciąg dalszy. Kilka dni temu dostałem mejla od nikogo innego jak od Jadźki Kocur - twórczyni "Dwugłowego Smoka". Mam obiecaną płytkę DVD ze smokiem i mapę śląskiej moderny. !Bueno!. A dziś w skrzynce kolejny mejl z linkiem do fajnego artykułu Nie spać! Trzymać Katowice. O tym jak promować Katowice. Jakie mamy szanse aby nasza stolica stała się ESK w 2016.
Jak ja się cieszę, że moderna śląska to coś co promuje nas nie tylko w Polsce ale i w Europie.
Żeby jeszcze ludzie troche większe poczucie estetyki mieli, bo steropian na budynku wygląda (cytując prześwietnego Stanisława Anioła), "jak gówno w lesie".

20 października 2010
Zimna, polska, mokra jesień. Słońce ostatnio to raczej epizod niż norma. Szkoda. Marzy mi się wyjazd con mi Corazon gdzieś w góry, doliny... Póki co, trzeba czekać minimum do soboty i mieć nadzieję, że pogoda i ochota będą. Ponadto malowanie się nam szykuje, już w zasadzie jesteśmy na nie gotowi. Jeszcze chęci nieco potrzeba.
Znalazłem dziś, przez przypadek na stronie UM, gdzie raczej nie bywam, zaproszenie na fajną imprezę. Jest taki projekt - "Szybowskaz" czyli Dyskusyjny Klub Filmu Śląskiego. 30 października odbędzie się impreza SZYBOWSKAZ WATCH & GO - "Na tropach dwugłowego smoka", mojego modernistycznego smoka. Oto zaproszenie, skopiowane ze strony Szybowskazu:
30 października - zabrzańska moderna w filmie i na żywo


Więcej info, (żeby mnie o pogwałcenie praw autorskich nie posądzono) na stronie www.szybowskaz.blog.onet.pl


15 października 2010
Jak dobrze, że już piątek. Siatkówka wreszcie. Jutro będę zdychał a malować zamierzamy.
Pogoda jak to na jesieni - deszcz i zimno.

14 października 2010
I po złotej polskiej jesieni. Jeszcze wczoraj koło 12 pokazało się słońce, dziś już wcale. Raptem kilka stopni powyżej zera i mżawka. Jak dla mnie - najgorsza pogoda. Oddziałuje mocno na psychikę w sposób wybitnie niekorzystny. Na szczęście świeci mi Słoneczko.

11 października 2010
Może lato nie bardzo wyszło w tym roku (nie mówiąc o wiośnie), za to jesień stara się to zrekompensować. Od ponad dwu tygodni słońce i w zasadzie bez chmur. Temperatura też nie najgorsza, choć z każdym dniem coraz chłodniej. Dziś rano szron na szybie.
Kolory jesieni w całej okazałości. Już dwukrotnie planowaliśmy wyjazd do Ustrzyk, niestety zawsze coś wypadało. Może w ten łikend uda nam się? A jeśli nie, znów podejmiemy trud wędrowców w naszej okolicy.
Z drugiej strony brzydka pogoda powinna być mobilizacją do dokończenia rozpoczętych "remontów". Z trzeciej strony, kto by się tam martwił ścianą gdy na dworze taka feeria barw? Ja Wam mówię, jest dobrze...

10 października 2010
Minął ponad miesiąc, a tu nic się nie zmienia. Wydawać by się mogło, że nie mam co wpisywać, skoro nic nie wpisuję. Nic bardziej mylnego, to tylko jakaś chwilowa stagnacja. Działo się, tak jak dzieje się od lutego. Znaczy się, ok.
To pokrótce: przede wszystkim byliśmy w Barcelonie. Kilka miast widziałem i muszę rzec, że to jest najlepsze. Raz, że półwysep Iberyjski, dwa że nad morzem, trzy że ciepło no i architektura. Pewnie, że jakiś wytrawny znawca powie, że nic, poza Gaudim, szczególnego w Barcy nie ma; ale dla mnie układ ulic (kąty proste) i ich rozmach już wystarczą. Kilka zdjęć w galerii.
Fly by wizzair.

Jako, że siedzenie w domu to nie jest rzecz, którą lubimy najbardziej, to korzystając z pogody jeździmy. Kraków zaliczyliśmy ze dwa tygodnie temu a wczoraj Jurę, po raz drugi w tym roku. Wymyśliłem, że pojedziemy do Morska a stamtąd wyruszymy na górę Zborów i może dalej. Miałem nadzieję, że będzie to trasa w odkrytym terenie pomiędzy skałkami, jak to na Jurze. Okazało się, że zarówno łąk jak i skał było niewiele. Większość trasy w lesie a szlak wytyczał ktoś albo pijany albo lubiący grać w "kreskę". A oto kreska. Szlak nie miał chyba odcinka prostego dłuższego niż parę metrów. Oszałamiających widoków nie było, mimo to mnie Jura dziwnie fascynuje. Czemu - ot na przykład w Morsku można uprawiać nową dyscyplinę:
Walking po norach? Walking z nornicami?

Mój Skarb znalazł skarb:
Dziewięćsił bezłodygowy, wspaniała nazwa dla zagraniczniaków.
Nie za bardzo było co fotografować, chyba że drzewa i las. Mimo to, mała galeria powinna powstać.


6 września 2010
Wczoraj con mi Corazon odwiedziliśmy szwagra. Szwagier na Helence mieszka, my mieliśmy ochotę na spacer, więc poszliśmy. Po raz kolejny potwierdza się fakt, że w Zabrzu wystarczy z głównej drogi zejść kawałek by znaleźć się całkowicie poza miastem. Niestety nie wziąłem laparata więc posiłkowałem się jedynie komórką. Widoki jednak były na tyle ciekawe, że doczekały się swej galeryi.
staw na helenie.


4 września 2010
Tak sobie dzisiaj wracałem z Moja koło trzeciego (sic!) budynku naszych zabrzańskich włodarzy. Zastanawia mnie jedna rzecz:
remontują byłą dyrekcję i remontują; pięknie czyszczą cegły, okna itp; położyli trochę marmurowego bruku. I właśnie - ta niewielka ilość wymienionego chodnika. Ciekawym, czy po zakończonym remoncie wymienią resztę asfaltu? Coś mi mówi, że zrobią po polsku czyli zostanie jak na zdjęciu. No nic, przekonamy się za czas jakiś.

poprawią czy nie poprawią ?
Jeszcze jedna rzecz mnie nurtuje - czy szanowna pani prezydent będzie się asić odremontowanym bydynkiem tak jak skwerami i wymienioną kanalizacją? Cóż z tego, że miał to być budynek Muzeum Miejskiego, bo obecny się wali? Nic, po co muzeum ? Będzie trzeci urząd miejski.
Czemu się czepiam? Bo szlag mnie trafia gdy widzę jak w Zabrzu remontuje się cokolwiek. Na Zandce przyjechała ekipa łatać dziury. Oto jak wyremontowali:
jaki jest algorytm wyboru dziury do łatania?
Załatali kawałek, wcale nie najgorzy, zostawiając dziurę w poprzek drogi. Nota bene - dziura nie powstała w sposób samoistny ale jako wynik wycięcia "asfaltu". Brawo!

30 sierpnia 2010
A kto z nami nie zaśpiewa, jest z Chorzowa lub Widzewa!
Na meczu byliśmy wczoraj. Mi Corazon pierwszy raz. Sam mecz kiepski ale fajnie, że wygraliśmy.


23 sierpnia 2010
Udało się! Do trzech razy sztuka. Trzy razy przymierzaliśmy się do zdobycia Diablaka, czyli Babiej Góry. Raz przeszkodził koncert, raz umowa. W tą sobotę nic nam nie było w stanie przeszkodzić i pojechaliśmy do Zawoi (Zawoji, Zawoii?) by stamtąd przypuścić atak na Diablaka. Do Zawoi z Zandki jest 130 kilometrów, z tego jakieś 50 autobaną a jedzie się ponad dwie godziny. To chyba tylko w Polsce możliwe?
Nic to. Góra mocno nas zaskoczyła. Wydawało się nam, że to zwykły beskidzki pagórek, tyle że nieco większy. Po wyjściu z lasu okazało się, że trzeba się piąć po prawie pionowych skałach przy użyciu łańcuchów i stopni. Sam szczyt jest wspaniały. Rozległy i ze wspaniałym widokiem. Ludzi oczywiście multum. Drogę powrotną przebyliśmy prawie biegiem, żeby móc zdążyć na ognisko do Toszka.
Widok z Babiej Góry.
Dobrze mi. Znów robię to co lubię. Przez ostatni miesiąc więcej gór schodziłem, niż przez ostatnie naście lat. Galeria gotowa.Przy okazji - zmieniłem nazwę z "inne" na "galeryje".

12 sierpnia 2010
Czy pół roku temu przypuszczałbym, że będę mógł jeździć na bizonie? Co tam jeździć, kosić. Wiele rzeczy pół roku temu wcale się nie wydawało.
Rura bizonia na tle wieży w Tost.


9 sierpnia 2010
Miała być Babia, będzie za tydzień. Było Opole. Prawie już jedliśmy chińszczyznę ale pani kelnerka nie raczyła podejść. Trudno. Nie to nie. Poza tym, piękne miasto (jest galeria) w pięknym towarzystwie mi Corazon. Woda, trochę moderny i oczywiście guliki. Poza tym - rynek. Oj brakuje go w Zabrzu, brakuje. Cóż jednak chcieć, skoro byliśmy największą wsią w Europie? Myślę, że bardziej brakuje mi wody. Może w sytuacji, gdy jest ona niebezpieczna jak ostatnio, brak rzeki w mieście to raczej dobrze, mnie jednak żal. To co przez Zabrze płynie, ciężko nazwać rzeką.
Kilka znalezisk:
To jest to, gulik w krawężniku. Jak w Londynie i Paryżu.

Saracinesca - jak w Zabrzu (i Gdańsku).
Z Tost z wczoraj:

Skoda z CTLa

Na kościele w Tost - jeszcze chyba pruski znak pomiarowy.
Konigepreusslandes Aufname?
Korekta z przed chwili. Znalazłem prawie identyczne zdjęcie Łukasza Witowskiego - tu jest
Napis brzmi: Königl. Preuss. Landes-Aufnahme Meter über Normal-Null, czyli pomiar wysokości nad poziomem morza. Na znaku z Toszka niestety brakuje wysokości (na zdjęciu z kościoła w Jegłowniku - 6,6m).
Jeszcze z wesela:
Polskie nazwisko fundatorów witraża w niemieckim mieście.
Po prostu Śląsk.

Ponadto Moderna opolska w modernie innej, a Opole w Opolu.

6 sierpnia 2010
Już pięć dni od powrotu z wakacji. Wakacji pod znakiem deszczu. Nie było dnia żeby nie padało. Przepraszam, były takie dni, wtedy gdy jechaliśmy do Ustrzyk, Zakopanego albo wracaliśmy zeń. Nic to. Ważne było bycie zusammen. Bieszczadów za bardzo pokazać mi się nie udało (przez ten cholerny deszcz) a jak już to takie:
Widok z Wołosatego
albo takie:
Widok na zaporę z Zawozu. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie stan dróg w Bieszczadach. Dzięki kasie z Unii wyremontowano sporo odcinków dróg, którymi do tej pory można było tylko Defenderem przejechać. Dzięki temu mogliśmy pojechać do Zawozu i Werlasu.
Z Ustrzyk pojechalim do Zakopanego. Kasprowy i Czarny Staw zdobyte! Dzięki mi Corazon! Kilka fotek z Zakopca będzie w galeryi.
Co jeszcze? W Zakopanem znalazłem kilka budynków z międzywojnia. Niestety, jak to bywa z tego typu architekturą, stan ich jest w większości kiepski. Fotki w "moderna inna".

26 lipca 2010
Od kilku dni con mi Corazon w Ustrzykach. Przestało dziś padać. Rower nas czeka. Równia? Hoszów?



15 lipca2010
Wczoraj byłem na rybach. Tak przez przypadek i żeby czas sobie zapełnić. Na samym końcu Śląska, w Woźnikach. Na tym oto stawie wyciągnąłem największą w swoim życiu rybę - karpia; miał ponad dwadzieścia centów.
Tu go chyciłem.


Pogoda jak lipiec przystało. Ponad 30 stopni w cieniu. Żeby tak ostatni tydzień lipca był podobny. Wtedy con mi Corazon jedziemy do Ustrzyk. Wreszcie znów będą góry. I to nie oglądane zza szyby samochodu a deptane naszymi stopami.

13 lipca2010
Dobrze jest móc napisać, że nie mam kiedy pisać. Dobrze jest móc spędzać ze sobą prawie cały czas.

1 lipca2010
Wojtek nas odwiedził parę dni temu, przywiózł fajne zdjęcia z zasypywania stawu. Nie takiego zwykłego. Takiego, gdzie trzy tysiące lat temu była kopalnia gliny. Potem z dziury zrobiło się torfowisko ze stawem. Teraz stawiają tam ogromny terminal transmodalny. Będzie galeria.

27 czerwca 2010
Trzy i pół godziny dojazd, dwie godziny czekania, 6 minut skok (w tym minuta spadania) i trzy godziny powrót.
Nieważne, ważne że stało się! Dopełniłem obietnicy, że mi Corazon wyskoczy. I wyskoczyła.
Nie wiem co to za uczucie, rzucić się z czterech kilometrów jak w przepaść ale wnosząc po reakcji musi to być coś naprawdę cudnego. W sierpniu ja.
Z tego samolotu: HOOOOP!
Leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeecą.
I lądowanie.
23 czerwca 2010
No żyję, żyję. Fakt faktem nie było wpisów przez prawie miesiąc. Dużo się wydarzyło przez ten miesiąc. Same dobre rzeczy. W ogóle jest dobrze. Bardzo.
Przede wszystkim to był Rzym. Rzym jako urodzinowy prezent para mi Corazon. Niesamowite miasto. Ruch jak w Rzymie.
Nie lubią ci Włosi korzystać z metra czy autosbusów. Może nie lubią tłoku i ścisku innych. Wolą samochód albo moplik - można sobie potrąbić do woli. Fajnie jest jeść śniadanie w centrum handlowym sprzed dwu tysięcy lat patrząc na monumentalny grób nieznanego żołnierza i koloseum. Fajnie jest razem być w Rzymie. A to dopiero początek wojaży.
Jakaś galeria z Rzymem ? Powstanie, tyle że póki za bardzo nie ma kiedy.
Dzisiaj świętego Jana - Noc Świętojańska i Dzień Ojca.
Dość chłodno jak na początek lata ale czego można się spodziewać po tak zimnej i deszczowej jak nigdy wiośnie? Ponoć jednak lato ma być upalne. No, zobaczymy.
Kawałek Rzymu:
Pogański Panteon
Schody hiszpańskie

Mam też kilka znalezisk "komórkowych":
Resztka wąskotorówki na balcerku. Za jakiś czas przebiegnie tu deteśka.
Fajne koło na Zwycięstwa.
I gulik z Królewskiej Huty - to na Jagiellońskiej w Zabrzu.
24 maja 2010
Przeczytane dziś w Wyborczej (tutaj:)
"Według wstępnych szacunków rządu, straty spowodowane tegoroczną powodzią sięgną 10 miliardów złotych."
Nic więcej do dodania.

20 maja 2010
Co to jest? Nie mogę się otrząsnąć z tego co się dzieje w Polsce. Najwyższa fala powodziowa w historii. U nas woda opada, więc wydawałoby się, że już po wszystkim. Bzdura! Im bardziej sobie to uzmysławiam, w tym większe przygnębienie wpadam. Mieliśmy 13 lat, żeby móc się przygotować na taki disaster, i co? I nic, znów pada i ma padać.


19 maja 2010
Ups, już tydzień od aktualizacji. Dużo się działo, dużo się dzieje. Byliśmy na pierwszym wspólnym koncercie, na KSU na Igrach. Błoto po kostki i deszcz. Kto wtedy przypuszczał, że będzie padał i padał, i padał i spowoduje powódź porównywalną do tej z 1997? W Gliwicach Kłodnica miała wczoraj najwyższy poziom w historii pomiarów - prawie cztery metry! Normalnie ma jakieś dziewięćdziesiąt centymetrów.
Widok w stronę Placu Piłsudskiego
Stacja wodowskazowa; po przekroczeniu poziomu 380cm przestała podawać przepływ
Widok z mostu na Zwycięstwa

Tak wygląda Kłodnica 19 maja o 12.00 :



A tak wyglądała wczoraj rano:

12 maja 2010

Czasami sobie roję ...


Jacek był w sobotę w Guido. Wstyd się przyznać ale jeszcze nie byłem. Byłem w Luizie, kiedy jeszcze nie Guido nie było otwarte. Gdy otworzyli Guido jakoś nie było okazji pójść. Poza tym to jakieś mocno komercyjne mi się wydawało. Okazuje się że zarówno Guido jak Luiza są wpisane w ERIH - European Route of Industrial Heritage. Ponadto, Guido jest nawet jednym z Anchor Point - The milestone of European industrial heritage.

11 maja 2010
Choć droga jest bez końca, pozornie bez znaczenia, mniemam że mam powody, by drogi swej nie zmieniać...

10 maja 2010

I've got you under my skin

I've got you deep in the heart of me


Dzisiaj Bonu (Bonowi?, Boniemu?) stuknęła pięćdziesiątka.
Miał być Wrocław ale nie wyszedł. Wyjdzie w przyszły łikend. Pojechaliśmy do Segietu. Właśnie się dowiedziałem (ze strony http://www.interpc.pl/~segiet/ ) , że położny jest na Srebrnej Górze na Garbie Tarnogórskim - w najwyższej części Wyżyny Śląskiej.
Mało fotek bo dość krótki spacer. Trzeba się tam wybrać z kołami na parę godzin.
Bytom, Górny Śląsk

06 maja 2010

Kiedy z serca płyną słowa

Uderzają z wielką mocą

Krążą blisko wśród nas ot tak

Dając chętnym szczere złoto

I dlatego lubię mówić z Tobą...



05 maja 2010
Tak patrząc co się dzieje w naszym pięknym kraju to mi się Tuwim przez Akurat śpiewany przypomina:

Gdy zaczną na tysięczną modłę Ojczyznę szarpać deklinacją

I łudzić kolorowym godłem,

I judzić "historyczną racją",

O piędzi, chwale i rubieży,

O ojcach, dziadach i sztandarach,

O bohaterach i ofiarach;


Pogoda pod przysłowiowym psem. A propos, Gośka kupiła retrievera.


04 maja 2010
Fajny łikend był. Pierwszego maja fojera, w niedzielę komunia a wczoraj rower. Pogoda może nieszczególna ale bywało gorzej. Ważne, że było ciepło i miło. Kota mam fajnego, rósł w doniczce w Starej Szkole:


30 kwietnia 2010
Nareszcie piątek, 24 stopnie, miód. Ponoć jutro ma się popsuć pogoda a mamy w planach wyjazd. Może nie będzie tak źle. Poza tym, pogoda nie jest najważniejsza. Ważne jest być ze sobą.
Rower zrobiony, póki co jeździ. Dziś na siatę na rowerach, ciekawe jak będzie się jechało nazad? Wspaniałe jest to, że wraz z przyjściem wiosny ruszyliśmy się. Nie ma dnia bez długiego spaceru, roweru czy siatki. Nie ma nic lepszego jak uczucie błogiego zmęczenia.


27 kwietnia 2010
Do wymiany koszyk i łańcuch. 90.
Wczoraj Lututów. Tak, jest taka miejscowość.
Wreszcie mam Ferngas z Cmentarnej.
Co to znaczy Ferngas? "Gas from the national grid" - gaz z linii narodowej (miejskiej)?


26 kwietnia 2010
Dziś do roboty na kole, które rozsypało się po drodze. Chiński szajs. Nie wiem jak będę wracał jeśli nie naprawią mi go.

Uff. Przeżyłem sobotni wieczór, nawet w miarę bezboleśnie mimo objętości, którą przyjął mój organizm. Na prowadzenie jednak się nie zdecydowałem. Pięknie było. Dzień na hamaku... Tylko śpiew ptaków i stukot składów towarowych. Idąc z dworca znalazłem dwa przepiękne hydranty:
Ten jest dla mnie szczegónie cenny. Drugi taki tyle, że okrągły jest koło Straży Miejskiej.
Nieco inna wersja hydrantu z Mannheim.
Wracając zdjąłem wreszcie budynek z rogu Okrzei.
Moderna o zachodzie słońca.


W sobotę zrobiliśmy pierwszy rower. Jak się cieszę, że możemy razem pojeździć. Dziękuję Słońce moje. Bardzo. Trochę kolce bolą. Byliśmy na Goldoku i na hałdzie. W parku zaskroniec:
Pierońska szlenga


24 kwietnia 2010
Wreszcie sobota ze słońcem i ciepłem. Za chwilę rower. Pierwszy raz w tym roku. Póki co, kilka znalezisk z Zabrza. Modernistycznych, których jeszcze nie miałem. Zanim je wyświetlę, mam coś jeszcze. Na Matejki taki znaleźliśmy taki oto gulik:
Saracinessa? W góglach nic nie ma. Włochy? Przed czy powojenne?
Teraz czas na kilka fotek najfajnieszego stylu.
Na Curie-Skłodowskiej koło Kałflanda. W oryginale chyba szkoła HitlerJugend.
Skrzyżowanie Jeden-maja i Sobieskiego. Na szczęście żółty akryl tylko z boków.
Tej kamienicy się nie udało. Wygląda jak zwykły, komunistyczny klocek. Brodzińskiego
(albo gdzieś w pobliżu).
Rząd moderny na Brodzińskiego. Szkoda, że tak się sypią.
Wreszcie normalnie odremontowana kamienica.
Widać po oknach, że nie nawalono styropianu.
Nieco dalej kamienica o nietypowym dla Zabrza kształcie - balkony niezaokrąglone.


23 kwietnia 2010
Łatwo się mówi - wrzucić coś nowego na stronę. Jeszcze trzeba mieć hasło do konta, a hasło zniknęło razem ze starym oesem. Już jest nowy, jest już nowe hasło.
Trochę staram się nadrobić braki. W "Zabrze" trochę zdjęć wiosennych. Nareszcie wiosna w pełni!

Stojąc na światłach w Gliwicach na szybko zdjąłem jeden budynek, który zawsze mi się podobał. Zdjęcie nie jest perfekcyjne - w końcu komórka i z auta. Może kiedyś będzie lepsze? Gliwice też wymagają swojej galerii modernistycznej.
Gliwice


Wracając raz z fabryki taki wózek znalazłem:


20 kwietnia 2010
Już tydzień bez wpisów. Nie za bardzo jest kiedy, co jest dobre. Zdjęć trochę mam nowych, może niezbyt modernowych. Bardziej wiosennych. Była działka, był Olsztyn, był wreszcie spacer po Zabrzu. Wszystko to pojawi się. Pojawi. U Makoli na działkach kwitną magnolie. Będzie trochę o wiośnie.

Kwitną magnolie.


13 kwietnia 2010

Jesteś prostym pytaniem

ja jestem na nie odpowiedzią.

12 kwietnia 2010
Już wiem, dlaczego jednym z przekleństw jest "obyś żył w ciekawych czasach". Od dwu dni żyjemy we właśnie takich. Aktualnie dzieją się rzeczy, o których będą pisali w książkach. O których za 20, 30, 40 lat dzieci będą się uczyły w szkołach.
I nie ma znaczenia, kto z jakiej opcji był, lubiany czy nie.
Wieczny odpoczynek...

09 kwietnia 2010
Jak to jest, że gdy idzie łikend, idzie też brzydka pogoda? Wczoraj miód, dziś do południa też. Potem deszcz i zimno.


08 kwietnia 2010
Wczoraj powtórka z urodzin Makola, tym razem u nas. Fajna wiosna tego roku, dziś zaczynamy korzystać. Koło muszę wyjąć z piwnicy i zacząć jeździć w końcu. Do roboty, tak myślę. W końcu to raptem 10km w jedną stronę. Przydałby się jakiś apdejt moderny - w założeniu przecież po to powstała ta strona. Ostatnimi czasy stała się regularnym blogiem. Nie przypuszczałbym dwa miesiące temu, że się tak stanie. Dwa miesiące temu o wielu rzeczach nawet nie myślałem, że w ogóle jeszcze są możliwe. Okazało się, że są. Happy happy people!.
Fajne jest że gugle dopisuje hasiosznupa. Jasne, że dopiero po hasior ale zawsze. No i coraz więcej swych zdjęć znajduję w sieci. Na przykład na Bryle: Kościół jak fabryka.
Na takim fajnym blogu fucktherokokoko też kolo używa moich fotek. I nice.
Ci z bryły na mojego mejla o wykorzystaniu moich fotek nie raczyli odpowiedzieć, kolo z fucktherokokoko odpisał.
Ponadto, na stronie Zofii Oslislo ukazała się zajawka, że obroniła pracę dyplomową pod tytułem:
Szlak Architektury Modernistycznej w Katowicach. Moje gratulacje pani Zofio. Oby więcej takich ludzi jak pani.


06 kwietnia 2010
Po świętach. Niedziela - pogoda rewelacja, polowy spacer miód. Poniedziałek - prawdziwy śmigus dyngus, tyle że z nieba. Ale chrzest maluszka i urodziny Makola.
Maluszek, nie Makol.


03 kwietnia 2010

Jak to jest, gdy wchodzisz w moją głowę,

Co tutaj jest typowe, z Tobą jest od nowa?


!Que suerte! Od wczoraj zaś razem. Ha! Ha! Ha! Tak się cieszę!


A poza tym? Poza tym wiosna! Fajna, dość chłodna wiosna a nie lato. Dziś rano +1 i nawet szron na szybach, ale kałuże nieścięte lodem.
Na platanie już niewielkie pączki.


31 marca 2010
Za jakieś 53 godziny już będziemy gemeinsam (albo zusammen). W każdym razie razem.

30 marca 2010

Mamy tylko siebie, wielką mamy moc...

To jest nasz spisek i nasza sekretna zmowa...

I na przekór wrogom...

29 marca 2010
Już po, teraz będzie tylko lepiej.


28 marca 2010
Znalezione w Bytomiu:
Tabliczka na hydrancie.
Tabliczka wodna ?
A ta ?

Żeby zabić czas, zmieniłem lajałt na Hindenburg.

Muszą coś dosypywać tam do żarcia. Na szczęście znalazła się odtrutka. Bycie razem cały czas, Makole, siata i spacery po Zandce. Te ostatnie przyniosły kilka nowych zdjęć, są w Zandka2k10.

Właśnie sobie przypomniałem o bardzo pozytywnej rzeczy. Otóż jakiś czas temu, po remoncie Tęczy, nowy właściciel odsłonił i zabezpieczył (!) oryginalny napis. Wyrazy szczerego uznania.

26 marca 2010
Nareszcie. Pięć dni bezsensownego dołowania. Czasem myślę, że to celowe, tak długo ludzi trzymać, nic nie robić i kazać im słuchać opowieści jakie to wszystko straszne. Jeden wielki wałek, ja myślę, to jest.
Nieważne, ważne jest, że dziś zaś będziemy razem.
A to dla Ciebie Masełko - z Cieszyna:
I jeszcze:

I jeszcze jedno zdjęcie - w końcu to pierwsze, może nie do końca pierwsze (bo pierwsze były stokrotki we wtorek) ale tak kolorowe kwiatki tej wiosny.
23 marca 2010
Nie sztuką jest być razem, gdy wszystko jest cudowne. Sztuką jest być razem i w tych gorszych momentach. I wiedzieć, że to co złe mija i znów nastają dobre dni. Jak powiedział Radek, świat nie znosi negacji negatywu. Chcę, żeby było dobrze a nie - nie chcę żeby było źle. I będzie dobrze.

22 marca 2010
Zaś wizyta w Kędzierzynie i takie oto znalezisko:


21 marca 2010
Popołudniowa msza, a raczej przedłużające się Gorzkie (Gorżkie, jak mówiła moja babcia) Żale pozwoliły mi zdjąć dwa budynki z tego samego okresu - kościół Św Jadwigi i funkcjonalistyczny dom mieszkalny przy Wolności.
Niby oba z lat 20/30 a jednak zupełnie inne style. Kościół wpisany na szlak architektury drewnianej i do rejestru zabytków
(i bardzo dobrze) a dom? No cóż, nasza świadomość architektoniczna jest tak nikła, że dla większości to pewnie jeszcze jeden betonowy klocek a nie najnowocześniejsza na owe czasy architektura. A że wygląda tak jak wygląda? To zasługa nas samych.
Jeden z przykładów niemieckiego funkcjonalizmu, zniszczony po polsku.
St. Hedwig Kirche - Hindenburg O/S Poremba


20 marca 2010
Przyszła wiosna. Właśnie dziś. Punktualnie jak nigdy. Przyszła i podniosła temperaturę.
20 stopni :). W słońcu ale zawsze. A jeszcze 5 dni wcześniej ...


19 marca 2010
Wiosna już na pewno, na Zandkę przyleciały papugi! Rano idąc po bułki zauważyłem jedną na drzewie.

18 marca 2010

Everywhere I go, I wanna go with you ...


WIOSNA! Trzynaście stopni, słońce przygrzewa, śnieg niknie w oczach.
Dziś wracając z Kędzierzyna zauważyłem czajkę w locie godowym. W krzakach uwijają się zięby. Co to oznacza? "Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty" !

I jeszcze taka ciekawostka. Pytanie - o jaki zakład chodzi?


17 marca 2010

Ciągnie mnie do ciebie

jak mnicha do nieba

cygana do skrzypiec

głodnego do chleba

jak pijaka do szklanki

do miodu niedźwiedzia

na oślep na pal licho

ciągnie mnie do ciebie

jak wędrowca do drogi

karciarza do kart

na złe i na dobre

i na bógwiejak

i jak wszyscy diabli

i wszyscy anieli

co się w twoich oczach

tak na mnie zawzięli



16 marca 2010
"No halo..." Bo my jesteśmy Ślązary. I bardzo dobrze. Nareszcie!


15 marca 2010
Muszę odwołać moje słowa o tym, że wiosna idzie. Wystarczy spojrzeć na zewnątrz, zima jak w styczniu.
Tak wyglądają gliwice piętnastego marca.
Kłodnica o przedwiośniu.

Jednak wierzę, że to już końcówka, a dziś czeka nas spacer! Nie będzie już wiecznego leżenia w łóżku i tracenia
bezowocnie czasu na nic. Dziękuję Ci, Masełko!

12 marca 2010
Od czterech tygodni drzemiąca we mnie siła i radość życia znajdują wrescie swe ujście. Entuzjazm mnie ogarnia po raz pierwszy od pięciu lat. Żyję jak w niebie, stronka puchnie. "Pukajcie ze mną w niemalowane ..."
Dziś oprócz moderny w Gdynii postaram się opublikować wyprawę po granitowy słupek stojący przy linii wąskotorowej z kopalnii Luiza.

12 marca 2010
Hasiosznup.zabrze.net.pl miał z założenia ukazywać moje zainteresowanie modernizmem i torami. Aby założeniu stało się zadość w zakładce moderna umieściłem trochę fotek z architekturą międzywojenną Gdyni.

12 marca 2010
Od czterech tygodni wszystko mi się udaje, spotykają mnie same dobre rzeczy. Nawet gdy wczoraj zabrakło paliwa w rakiecie, stało się to 100m od tankszteli i 100m od domu.

11 marca 2010
Ponownie odkryłem Matisyahu. Nie sam! Ponad dwa lata płytka przeleżała na półce ale teraz gra wciąż i wciąż, szczególnie jedna piosenka:

You're all that I have and you're all that I need

Each and every day I pray to get to know you please

I want to be close to you, yes I'm so hungry

You're like water for my soul when it gets thirsty

Without you there's no me

You're the air that I breathe


No i zamierzam niedługo zrobić galerię z gdyńską moderną, której zajawkę można zobaczyć nieco niżej.

10 marca 2010

Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię cenię

Chcę Ci powiedzieć jak bardzo Cię podziwiam

Chcę Ci powiedzieć: uważaj na te drogi

Ale nie mam odwagi...


Ty masz to co ja chciałbym mieć gdybym kilka lat mniej miał

Ty masz taką mądrość głupią

Niech której wszyscy od Ciebie się uczą

I tylko chcę Ci powiedzieć

Ten pociąg nie pojedzie jeśli Ty w nim nie będziesz

08 marca 2010
Rozmyślam sobie o tym co czuję, bo jednak zdarza mi się to i mój stan sprzed 3 tygodni mogę określić tak:

Samotność jest jak noc

ciemność, chłód i sen

Ty przyjdź jak dzień, swoim światłem obudź mnie

Ja czekam, czekam - przyjdź i obudź mnie,

swoim światłem ogarnij mnie.

I wiem, że jesteś, ja czuję, że jesteś

na jawie i we śnie.



I jeszcze: "chcę wyrwać się z łap beznadziejności i otrząsnąć się się ze skorupy zniewolenia. Chcę stanąć po drugiej stronie rzeki, chcę być dezerterem, który ma szansę powodzenia".

Ja się ocknąłem, otrząsnąłem a Ty sie zjawiłaś, przyszłaś i obudziłaś. Znów czuję, że żyję. Nareszcie. Dziękuję. Cuda się zdarzają.
Ja wiem, że jesteś, ja czuję, że jesteś.


08 marca 2010

Czasem nagle smutniejesz
To jakby dnia ubywa
I nie wiem jak ci pomóc
Więc tylko proszę: wybacz
Czasem łzy w twoich oczach
Na krótką chwilę goszczą
I nie wiem czy coś mówić
I nawet nie wiem po co

Puszczam więc wtedy latawce
Ze śmiechu mego śmieszne
I znowu dnia przybywa
Powietrze staje się lżejsze

05 marca 2010
Ja w Twoich ramionach, nieistotny dysonans, deszcz szczęścia, strzał nad przepaścią...

Jak piorun - TRACH!


04 marca 2010
Pewnie nie wiesz ale mam to po komunie - gawiedziowstręt - źle się czuję w tłumie. Pidżama Porno, lubię Bułgarskie Centrum. Nie żebym był zagorzałym fanem ale ta płyta jest ciekawa. A że aktualnie słucham, to taki cytat.
Od jakiegoś czasu świat ma inny kolor. Dużo jasnych kolorów, czerń zniknęła gdzieś i nie tęsknię za nią. Wcale a wcale.
Tak jakby dzień polarny po polarnej nocy.


02 marca 2010
Czy to jest sen? Nie! Szczypię się i boli, więc na szczęście to nie sen. Gdyby miał to być sen to nie wyobrażam sobie
obudzić się z niego. Dobrze, że buty mam ciężkie i mnie przy Ziemi trzymają bo inaczej chyba bym zaczął krążyć na orbicie okołoziemskiej. Choć marzy mi się lot w kosmos, wolę być na Ziemi.
W "inne" zdjęcia z wyprawy do Słowenii. Nie wszystkie moje, mam nadzieję, że koledzy się się nie obrażą.

Słoweński landszaft. Poezja.


27 lutego 2010
Panie i Panowie! Dzisiejszego ranka za Zandce usłyszałem charakterystyczny "śpiew" szpaka.
A to oznacza, że już przyleciały. A to oznacza, że - WIOSNA BLISKO.
Kolejny dowód - z platanów pod moim oknem zaczyna schodzić kora.



26 lutego 2010
Poprzednia sktualizacja okazała się epizodem. Minęło sporo czasu, sporo się zmieniło, czy na lepsze czy nagorsze - czas pokaże. Mam jednak nadzieję, że uda mi się bardziej regularnie odświeżać tę stronę, to znaczy z nieco krótszym okresem.
Co dalej ? Lo siento, no se...
W zasadzie nie aktywowałbym strony gdyby nie jedna opinia, że dzięki mnie można znaleźć w Zabrzu coś ciekawego. I to wystarczy. Powiedziałem sobie, że jeśli choć jedna osoba poprzez moje grafomańskie wypociny i miernej jakości zdjęcia odnajdzie w Zabrzu COŚ - będzie to wystarczający powód by ruszyć ponownie.

I stało się !


!Muchos gracias!


Zapytać można - co nowego? Ano paradoksalnie niewiele pomimo takiego upływu czasu. Jedna czy dwie eksploracje
Zabrza w poszukiwaniu zapomnianych znaków dawnej świetności.
Ot, chociażby tabliczka z nazwami towarzystwa ubezpieczeniowego na jednym z budynków w Biskupicach:

Inne towarzystwo ubezpieczało mój familok ale jak to zwykle bywa fotka się gdzieś zapodziała. Muszę zejść i cyknąć.
Ubezpieczycielem było prawdopodobnie Thuringia Versicherungsvermittlung.


Pewnego dnia, wracając cugiem do dom, na dworcu w Gliwicach napotkałem takiego oto zmodernizowanego byka:
Prawda że ładny? Cóż, siła liftingu działa nawet na trzydziesto i więcej latków.

Innego dnia, na Zaborzu zoczyłem taki oto szyld:

Gut gepflegt znaczy bodajże "dobrze zadbany". Cóż za ironia.





Kiedyś

To jest strona główna. Wszystko znajduje się w mega hiper menu powyżej.