Zdjęcia poniżej powinny były się pojawić trzy dni temu, bo wtedy zostały zrobione. We Wrocławiu, podczas
oczekiwania na zmierzch. Jednakże czasami rozjeżdża się synchronizacja i wtedy czas umieszczania zdjęć różni się od czasu
w którym zostały wykonane. W gruncie rzeczy nie ma to jednak znaczenia, bo czymże jest kilka dni w obliczu ery mezozoicznej?
Albo nawet plejstocenu?
Do rzeczy, przedwczoraj byłem znów w najpiękniejszym mieście na polskich ziemiach. Między inymi po maszt, na korbę, ruski.
Cudny. Czekając na odpowiednią porę przeszliśmy z Bartkiem kawałek miasta. Najpierw poszliśmy kawałek w stronę stadionu olimpijskiego,
przez Park Szczytnicki. Przy samej ulicy, w między drzewami leży granitowa płyta
W pobliżu żadnych zabudowań, chyba że zrównane z ziemią, co całkiem prawdopodobne. Szkoda, że tak leży.
Zamiast parku wybraliśmy jednak opcję miejską i poszliśmy oglądać ulice i kamienice. Świetnie, że mimo festung Breslau i
komunistów jest tyle przedwojennej zabudowy. Szukaliśmy jednak nie kamienic, a infrastruktury. Udało się
Muszę sprawdzić w guglach, czy jest coś o wklęsłych torach na Bujwida.
Chupa chwilowo śpi więc mam trochę czasu. Do wczoraj martwiłem się, że chyba martwy
sezon się zaczął, żadnych nowych znalezisk. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem.
Nieoceniony Ander pożyczył mi album z 1933 "Das Antlitz der Grenzlande", czyli Twarz (z)Pogranicza. Przepiękne zdjęcia
z pogranicza niemieckiego, od Alp po Bałtyk i od Alzacji po Śląsk. Zarówno landszafty jak i industriale.
Obraz Górnego Śląska - oczywiście przemysł a także mój familok
pierwszy z lewej
I to co mnie cieszy - zabrzańska moderna
szkoła z Czołgistów
Kolejne foty wrótce. Jak na zdjęcie zdjęcia, jakość całkiem dobra. Zdjęcie z Huty na tyle wartościowe, że dałem też oryginały.
Wreszcie muszę pokazać najlepszy ślubny geszynk jaki dostaliśmy, ba, dla mnie
jeden z najlepszych geszynków. Wreszcie, bo mam go już od tygodnia, zabierałem się za wpisy ale nic z tego nie
wyszło. Teraz wyszło
dzięki Ander. Bardzo
Cały tydzień fajna pogoda. Trochę deszczu ale ciepło. W zeszłą sobotę patrzyłem sobie z góry na samochody. We
Wrocławiu koło Mostu Szczytnickiego. Most jak most, ale za to jest tam przepompownia ścieków z 1909r. Niby nic,
tyle że z betonu!
piękny stary beton
data produkcji
To chyba jedna z pierwszych budynków betonowych nie tylko we Wrocławiu. Halę Stulecia skończyli później,
bo w 1912.
Koło przepompowni budynek mieszkalny, pewnie dla pracowników. Na przepompowni żeliwna rynna. Na sygnaturze korona,
czyli królewska odlewnia czy huta. Jaka? Nie wiem. Na zabrzańskich jest korona i sygnatura FCH
gdzie odlano tą rynnę?
Jeszcze z dziś rana - wreszcie jechałem pociągiem. Na peronie remont w pełni. Jedna część wyłączona. Szkoda, że remont
chyba po kosztach, bo kładą najtańsze polbrukowe kostki. Zamiast odkryć to
przykrywana polbrukiem
Na peronie był kiedyś stary żeliwny znak, czy marker, czy jak to nazwać, z napisem kabel (jest gdzieś na stronie) ale nie
już. Jest polbruk.
Śmieszne malowana stonka
do kogo należy?
i jakaś inna machina
jakość telefoniczna
Całkiem dziś pogoda, trzynaście, czternaście i słońce choć wiatr. Wchodziliśmy na Centralny w Gliwicach od tyłu i tam, przez przez przypadek
znalazłem gulik
Bopp & Reuthers na cmentarzu Centralnym w Gliwicach
31 października 2013
Lato się skończyło. Dziś rano minus pół i szkrobanie szyb.Fajnie, że nie pada.
To powinien być wpis dokonany wczoraj, ale po dziewiątej było gdy wróciłem. Wróciłbym kilkanaście minut wcześniej ale przed samym Zabrzem
staliśmy pociągiem w korku - nie dość, że remont i tylko jeden tor, to jeszcze gnoje jakieś ukradły kable od sterowania. Pociąg kosztował
sto trzydzieści siedem plus dziesięć za wypisanie w pociągu. Biletomat zabrał mi dwie minuty, pisał, pisał, zażądał karty, po czym wypluł
kartkę, że nie może mi sprzedać biletu. Co ciekawe, bilet kosztował niecałe sześćdziesiąt a różnica to powrotnego taka, że nie było ciastka i nie
jechaliśmy sto sześćdziesiąt a sto dwadzieścia. Ale nie staliśmy przed wjazdem na stację i w pociągu było ciepło.
od czego nazwa Górczewska? Od Górczewa?
Pojechałem robić zdjęcia ale nie modernie, prócz tego powyższego wyjątku. A byłoby co robić. Szczególnie na starym Żoliborzu. Piękne wille, aż dziw,
że ocalały.
Nie pojechałem też robić zdjęć z podróży, ale jak to, mieć aparat i nie próbować jej uwiecznić? A jakże, próbowałem. Wyniki raczej marne,
bo nawet przy stu dwudziestu mój aparat mo tako ruła jak woda we haźlu. Dodatkowo większość rozmazanych
bo iso większe niż dwieście daje szumy jak pieron.
Najlepsze (nie znaczy, że dobre) poniżej
resztki infrastruktury na Rudzie
ale jakiś ruch jest
wjazd do Katowic
przed szopą
i sama szopa, a raczej jej grób
manitou na torach, jeszcze przed cmk
ze dwa razy most przez rzekę
stada krów
niewiele wiaduktów na linią kolejową. Tu Wiedenka. Do Wawy
jeszcze pięćdziesiąt kilometrów
prace na WWK
puszpul w krzakach
z zachodniej miały być te modernistyczne nastawnie, ale nie zdążyłem. Ta też fajna
i jeszcze czekoladowa EU07. Pociąg do Radomia w składzie wagony typu stodoła (nie widać). Takie same jak dwadzieścia lat temu i więcej
28 października 2013
Jest dziesiąta wieczorem, a w zasadzie to jedenasta, bo to dopiero drugi dzień po zmianie czasu a ja siedzę w pokoju
przy otwartym na oścież oknie i jest ciepło. Wczoraj wieczorem lało przez chwilę a że siedemnaście stopni, to było jak
latem ale pachniało zupełnie nie letnio.
Przywiozłem dziś od Andera jego niedzielną zdobycz, przepiękny, ręcznie wykonany, drewniany, przedwojenny, polski amperomierz. Pięćdziesiąt
amperów zakres z bocznikiem na sto pięćdziesiąt.Skąd wziąć taki prąd? Musiałbym się wpiąć między trakcję a pantograf tramwaju, ale tam jest
o wiele więcej
gdzie go sprawdzić?
Amperomierz był zewnętrznie w idealnym stanie lecz w środku coś latało i wskazówkę blokował karton ze skalą. Za zgodą Andera
postanowiłem go rozebrać
w środku wygląda bez zarzutu
Okazało się, że wewnątrz lata nakrętka, nie wiem od czego. Kartonik ze skalą okazał się pomięty ze starości, po wyprasowaniu i założeniu jest
na tyle równy, że wskazówka przesuwa się bez problemu po skali.
produkcja RST Bielszowice G/Ś
W guglach nic nie ma o RST Bielszowice oprócz tego, że Rosnowskiemu w pięćdziesiątym komuniści ukradli firmę R.S.T w Mysłowicach.
Może ją przeniósł do Mysłowic?
27 października 2013
No i był Tost. Zamiast Rud. Znów widoki przy bieganiu. Jako, że ciężko aparat dźwigać biegnąc musiałem się zadowolić komórką
po wybiegnięciu z Fazańca
droga na wprost - moja droga
Nie wiedziałem, że jedna z dróg św. Jakuba, via Regia biegnie przez wiadukt koło Pisarzowic. A jednak. Znalazłem na necie,
dokładnie
tutaj, że faktycznie
Via Regia (935km) biegnie od granicy z Ukrainą do Zgorzelca poprzez m.in. Anaberg. Tyle tylko, że wiadukt na drodze z Wilkowiczek do Tost to nie
jest główna arteria ze Śląska na zachód - ale może to właśnie o to chodzi. Bo przecież chyba w Kopienicach też znalazłem muszlę. Via Regia jako droga
św. Jakuba pewnikiem biegnie mniej więcej równolegle do starożytnej Via Regia.
kiedyś pójdziemy.
Z Zabrza do Santiago de Compostela, jest wg gugli 2700km. Licząc 30km dziennie to daje 90 dni. Szkoda, że nie mamy tyle czasu.
Jeszcze tylko znaleziony na stacji wagon
schowany w chaszczach
26 października 2013
Na dworze śródziemnomorska jesień. Tak chyba jest o tej porze na południu Europy. W południe dwadzieścia, o dziewiątej wieczorem
pietnaście, a od jutra ciemno o szóstej. Jesienne lato zachwyca mnie nieodmiennie swoją zamgloną łagodnością, ekscentrycznym zapachem
spadłych liści a przede wszystkim efemerycznością. Za kilka dni może przecież padać śnieg. Póki co, pojechaliśmy do Tost korzystać. Lubię tam być.
Kolejowa rampa, na torach skład za składem, za torami las. Niedaleko wyjście na pola. Pola położone na łagodnych wzniesieniach, brązowa gleba. Ze
Ze szczytów wzniesień niesamowite panoramy. Widać wieżę zamkową i farną w Tost, widać Anaberg, widać Sudety.
Prawdziwa wyżyna, nie to co u nas. Pobiegłem przez Fazaniec i pola. Widoki zabierały dech. W lesie większość liści ścieląca się dywanem. Przez nagie
gałęzie widoczne błękitne niebo bez jednej chmury. I gorąco. Na tyle gorąco, że biegnąc polem ściągnąłem koszulkę. Koniec października a ja lecę
przez pole w samych galotkach. Tego jeszcze nie grali. Nic nie zapowiadało też niespodzianki w postaci widoku Pradziada. Widać go było z drogi na
Kotliszowice koło krzyża. Z reguły przy wietrze znad Hiszpani nie ma dobrej widoczności. Przyjechaliśmy tam jeszcze raz by spróbować złapać góry.
Wyszło, zgodnie z przypuszczeniami kiepsko, no ale góry było słabo widać
ledwo co widać Jeseniki
Nie mam żadnego programu, który mógłby wyciągnąć góry na zdjęciu. Mogłem tylko odwrócić kolory, co dało niezły efekt
Jeseniki w negatywie, na wprost ratusz w Tost, po prawej fara
Jeszcze kilka fotek z okolicy
nie widać pagórków
tu całkiem płasko
a tu drzewo na wzniesieniu. Można się tam całować
Wydawać by się mogło, że o tej porze roku, wszystko traci liście i obumiera, a tu dowód na zaprzeczenie tej tezie
wykorzystać ostatnie ciepłe dni i umrzeć
Na stacji jednen byk grzał swoje stalowe, jeszcze zielone cielsko, w promieniach słońca
byk odpoczywający
Inny zmierzał z węglem ku morzu
byk jadący nad morze
Jeżeli jutro pogoda dopisze, a powinna, znów pojedziemy do Tost. Smolić Rudy.
24 października 2013
Naprawiłem brak polskich liter. Tworzenie strony w htmlu to prawie tak jak programowanie w asemblerze. Tyle, że przeglądarki
dużo, za dużo wybaczają.
Dostałem dzisiaj prezent od Andera, jak to określiła
mi Corazon uroczy rondelek, funkel nówka
Chupa już jadł zeń kaszkę
Gośka dostała ekstra żeliwną gęsiarkę.
Dziś na wielkim orzechu na Placu Wajdy zauważyłem dwa pełzacze. Niestety, aparatu przy sobie nie miałem a fajne zdjęcie by było - parka
pełzaczy na orzechu. Posiłkuję się zatem zdjęciem z wikipedii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Short-toed_Treecreeper_(Certhia_brachydactyla)_(cropped_version).jpg)
pełzacz ogrodowy
22 października 2013
Od kilku dni znowu lato, do tego jakie kolory!
Przeszedłem się po Zandce, znaczy po Krakusa, żeby to uwiecznić.
Szkoda, że nie potrafię tak focić, żeby zdjęcie wyglądało tak, jak widzę to oczami.
Nigdy to nie jest to. W każdym razie, mam takie
krakusa na zachód
krakusa na wschód
I tak jak zdjęciach jest od paru dni i jeszcze parę dni ma być. Elegancko.
16 października 2013
Niestety już po słońcu. Obecnie szaruga i osiem stopni.
13 października 2013
No i upiekłem kasztany wcześniej je nakłuwszy. I co? Jeden wystrzelił w piekarniku, dwa już na stole. Super. Mus kasztanowy na połowie kuchni.
Ten nie nakłuty, przykryty szklanką oczywiście nie wybuchł. To było chyba tyle w temacie pieczenia kasztanów. Nawet dla smaku nie warto - tak
jakby jeść słodkie kartofle.
Super pogoda. Zrobiłem nawet trzy kolejopodobne zdjęcia na Tarnogórskiej
wiadukt kolei piaskowej nad torami i RAB29
ex PO Michał
na Tarnogórskiej
i jedno podczas spaceru z Chupą.Fajne widoki na zabrzańskie wieże
Szkoda, że drzewo na pierwszym planie
12 października 2013
Cóż za jesień. Siedemnaście stopni w cieniu. Po ostatnich powiewach znad tundry to upał. Drzewa nagle zapłonęły. Pojechaliśmy do Botanicznego
chyba ładniejszy niż wiosną
Taka jesień mogła by trwać cały rok. Siedemnaście stopni to zaś nie tak mało, ważne że w nocy nie ma mrozu. Szło by żyć. Powietrze przesycone
zapachem spadłych liści, w powietrzu lekka mgiełka, idzie się fajnie ubrać, ani za grubo ani za cieńko.
Jako że taki scenariusz jest nierealizowalny, trzeba się cieszyć każdą chwilą tego jesiennego lata po jesiennej zimie.
Ogród Botaniczny jak zawsze wspaniały. Lubię się sprawdzać ze znajomości okazów. Kilka nawet rozpoznaję - ale tego bym w życiu nie zgadł
owoc tulipanowca
Są fajne rzeźby z betonu, niektóre oprócz funcji czysto estetycznych pełnią całkiem przyziemną rolę
hasiok
Chłonęliśmy w troje feerię barw wokół, jedno z nas jednak poszło spać a obudziwszy się wyglądało tak
chupa wstał
Zawsze twierdziłem, że w Zabrzu można znaleźć niemało zaskakujących rzeczy. A skoro dziś dzień botaniczny, to i znalezisko botanicze.
Znalazłem w parku Dubiela jadalnego kasztana. Tak, w naszym Zabrzu owocujący
Castanea sativa. Rozumiem brzoskwinie, winogrona, ale kasztan?
W dodatku dziki? Oto dowód
ponoć to ogromne drzewa, ale ten nasz niepozorny
ale owoce ma
Oczywiście zebrałem kilka i oczywiście je zjemy. Prażone w piekarniku. Ponoć trzeba wcześniej je ponakłuwać, żeby nie wybuchły i ponoć miszcze
kuchni nie nakłuwają jednego, żeby wiedzieć, kiedy wyciągać resztę. Chyba potem nie muszą myć piekarników własnoręcznie, bo wymyśliliby inny sposób.
nasze czekają na uprażenie
Na koniec jesienna Bytomka, w jesiennym świetle może zmylić.
w Zabrzu?
07 października 2013
Jest pierwszy ząb, jeszcze tylko pod dotykiem palca, ale jest. Wyjątkowo bezboleśnie, ale nie ma co się cieszyć, jeszcze ich kilka przed nami.
Wreszcie trochę cieplej, bo ostatnie dni to Syberia. Nagle, po lecie prawie zima. W nocy mróz, w dzień plus kilka. Faktycznie dwie pory
roku w Polsce. No ale od wczoraj cieplej, zima na razie odeszła. Przyszła jesień
nie da się ukryć
Na Toszku Północnym zawsze coś się trafi. Wczoraj nowiutki Vectron
db kupuje siemensa, a pekap?
04 października 2013
Siedzę sobie w kuchni próbując wina z delty Rodanu, wtem huk za oknem. Wypadek, na feralnym winklu na Bytomskiej. Nie pierwszy raz w tym miejcu
ktoś uderzył w drzewo. Biedny synek, mam nadzieję, że da radę. Ten winkiel jest fest zdradliwy. Nie widać, że jest tak ostry jak jest w
rzeczywistości. No a wcześniej ta prosta koło skarbowego... Przy wejściu w ten zakręt pęćdziesiątką czy siedemdziesiątką przy takiej pogodzie jak dziś
nie ma problemu - ile zatem jechał?
Ale nie o tym chciałem. Przypomniało mi się, że na początku września byliśmy w Ustrzykach. Pierwszy raz w trójkę. Słońce było przez cały czas, za
dnia oczywiście, bo w nocy zero. Na ogrodzie można było leżeć. Co więcej, na torach koło domu złapałem drezynę
widok rzadki jak jednorożec
Widziałem ją wcześniej na Brzegach, ale zdjęcie średnio wyszło
znak, że linia jest przejezdna
Szkoda, że dziś w Ustrzykach coś na torach to obecnie spore wydarzenie. Przypominają mi się czasy, gdy pierszy pociąg jechał do Zagórza
po piątej o ostatni do Krościenka przed jedenastą w nocy. Z przodu Tkt albo jakaś Ty i trzy wagony. Tylko Solina była dłuższa. Oczywiście do tego
towarowe składy i ich przetaczanie. No i "budka kolejarza" gdzie przesiadywałem całe dni podnosząc i opuszczając semafory. Czasami przerzucanie
zwrotnicy a raz przejazd w parowozie.
A teraz? Jak się zakochać w pociągach, gdy nie jeżdżą? Na szczęście w Tost tory i stacja są jeszcze bliżej niż w Ustrzykach. Jest szansa, że mały
połknie bakcyla.
30 września 2013
Noo, prawie pięć miesięcy. Bez pięciu dni. Wiem dokładnie, bo piąty dzień każdego miesiąca to kolejny miesiąc życia.
Początkowo liczyliśmy w dniach, potem w tygodniach, obecnie w miesiącach. Za jakiś czas będą to odstępy półroczne, potem roczne...
No ale co je trumf?
to je trumf
Właśnie śpi na kołdrze w kuchni, bo w łóżeczku nie lubi.
Od pięciu miesięcy jest więc inaczej. Niby przygotowywałem się do tego, ale jak można się przygotować na - tak naprawdę - nieprzewidywalne?
Zrozumiałym chyba jest, że hasiosznup, choć ważny, stracił ostatnio na wartości. Na szczęście da się, choć z trudem, wydzielić trochę czasu
na apdejt strony. Ostatnio byłem tu na wiosnę, a teraz jest już jesień i przymrozki w nocy. Kiedyś miałem takie sny, że naglę się orientuję, że jest wrzesień
a ja nie pamiętam kiedy minęły wakacje i lato. Tak trochę właśnie teraz mam, tylko nie mam stracha, jak we śnie.
Ostatnio wrzucone zdjęcia, to kwitnące forsycje i jesion, a teraz mam takie ze Zandki
niedawno była wiosna
Przeglądam zrobione przez ostatnie miesiące zdjęcia, w większości są to jego fotki. Na razie jakieś 1200. Mogę jednak kilka innych wyłuskać.
W piwnicy u Makola (przedwojenna moderna) jest taki napis
1930 rok - oryginał?
Słabo widać, bo z komóry, ale datę można odczytać.
Tabliczki nowe też mam, a jakże. Niektóre na budynkach, jak te z Świerkowej
kiedyś Fichteweg, teraz Świerkowa
A teraz zdobycz. Tabliczka z Panewnickiej z modernistycznej kamienicy, leży koło mnie. Dostałem kolejny prezent,
tym razem od Marcina
z polskiego śląska choć z Poznania
Tej samej firmy tablczkę tu mam, z innej kamienicy z Panewnickiej. Dla mnie, mieszkańca niemieckiego Śląska polska, śląska tabliczka to rzadkość.
Niemieckich śląskich jest u nasz trochę, polskich być tu nie mogło, stąd moja radość z przedwojennej śląskiej, polskiej tabliczki.
Z Rud - kawałek parowozu
straszna czaszka
A z Arkońskiej w Gliwicach kolejny LSR, choć bez napisu
całe dzieciństwo patrzyłem na tą strzałkę bez wiedzy co wskazuje