zabrze-sośnica po resztkach torów


pukajcie ze mną w niemalowane...
trasa


Zgodnie z planem oto pierwsza pełna fotorelacja. Postawiłem sobie za cel przejście byłą linią kolejową ze stacji Zabrze poprzez Dorothendorf do Sosnitz'y. Zgodnie z planem przedwojennym powinno dać się przejechać z Rudy na Sośnicę. Ale chyba się nie dało.
Trasa, którą pokonałem w Poniedziałek Wielkanocny prowadziła (nazwy wg planu 1936) z Hauptbahnhof (a dokładnie z Zandki) na wschód, potem na południe wzdłuż Koksanstalt Skalley (Koksy) nad Saarland Str. (Pawliczka), pod Kronzprinzen Str. (Wolności) i obok Brikett Fabrik (nie ma już). Następnie tory zakręcały na zachód przechodząc nad Guido Str. (Rymera) docierając do stacji Dorotheendorf (Zabrze Guido, nie ma) i przechodząc nad Dorotheen Str (Trzymaja) . Kierując się na południowy zachód zostawiały po lewej Koksanstalt Gluck Auf (nie ma) a po prawej Halę Widowiskowo-Sportową. Lekko zakręcały w prawo (z lewej dochodził wąski tor) i przecinając ul. Matejki, nastepnie Czołgistów , dochodziły do skrzyżowania Roosevelta, Pisłsudskiego i Webera (wcześniej mijając kościół Św Józefa). Biegły następnie wzdłuż Webera i ... No właśnie - w lewo czy w prawo?
Ale po kolei (a jakże).
Fotografie pochodzą z 14 marca i 9 kwietnia, co widać w ilości zieleni.

Zacząłem przy stacji


Bunkier to jest, czy za mały? W każdym razie na trasie będzie ich kilka, w strategicznych miejscach.


Według planu jeden z tych torów powinien skręcać na południe. Zobaczymy.


Zbliżenie na kładkę znikąd do nikąd.


I widok z kładki w stronę centrum.


W prawo odbijają tory ale nigdzie nie widać żeby łączyły się z głównym szlakiem. Może gdzieś bardziej na wschód? No to idziemy.


Tory rozgałęziają się. Widać wyraźnie, że północny (czyli lewy) zupełnie nieużywany. On powinien łączyć się z głównym szlakiem.


Szyn już nie ma. Podkładów w zasadzie też. I nie widać jakichkolwiek śladów połączenia, żadnego nasypu, nic. Idźmy dalej, może tam coś będzie?


Rzut oka na główną linię kolejową na południu Polski (muszę w końcu sprawdzić co to za skład).


Południowy tor spotkało to samo co północny - złomiarze.


Podwójne podkłady świadczą o schodzeniu się torów. Gdzieś tu była zwrotnica.


Idąc jeszcze kawałek dalej - koniec. I nigdzie ani śladu połączenia. Czy to niedopatrzenie niemieckich kartografów? Jeżeli tak, to powtarzane przez kilkadziesiąt lat - nawet jeszcze dziś wydawane mapy mają zaznaczoną tą linię (choć nie istnieje od dawna) jako mającą połączenie z trasą Ruda-Zabrze. A może kiedyś było połączenie, tylko przy modrnizacji linii zostało zlikwidowane? Ale żeby żadnych śladów nie było? Dziwne. Poszedłem dalej na wschód, może jednak jakieś ślady?


Tak wygląda koniec bocznicy patrząc ku Zabrzu. Nie wydaje mi się, żeby celowo zasypano wykop.


Znalazłem za to kawały dolomitu. W tle tory do elektrownii (i kolei piaskowej, która czeka na opis).


I uchwyciłem jeszcze zachód słońca.


I gaszenie koksu na Jadwidze.


Jeśli moje przypuszczenia są słuszne, to aby wjechać na tor prowadzący na południe należało kilkakrotnie zmienić kierunek ruchu. Jadąc od Rudy po wjeździe na południowy tor na stacji trzeba było cofnąć (czy składy cofają?) z powrotem na wschód a następnie drugi raz zmieniając kierunek wjechać na żądaną linię.

My też musimy się cofnąć:
O tutaj.


Czyżby jednak tory się zachowały? Niestety - to bocznica Zakładów Koksowniczych.
A poszukiwanych torów pozostało tyle co na fotografii. Wyruszam ich śladami.


To już nie podbiał, to mlecz (dobrze, mniszek lekarski). Podbiały przekwitły a to dopiero połowa kwietnia.


Szersze spojrzenie na rozgałęzione tory do Koksów. Po lewej między bramą Gazobudowy (tam też musiały być tory!) i Koksów biegł poszukiwany szlak.


A taki stalowy stoi przy kolejowej bramie wjazdowej. Nie tylko nikt go nie ukradł ale jest w idealnym stanie.


Idę wzdłu płotu Zakładów. Na horyzoncie wieża ciśnień (102m).


Zbliżam się do Pawliczka. Czy to miejsce na drugi tor? Mapa nic takiego nie pokazuje.


Wiadukt nad Pawliczka. Miejsca na dwa tory.


Wg niemieckiego planu, tu gdzie są rury, biegły wąskie tory - ze Skalleya do kopalni Luisa.


Już po drugiej stronie. Idę w kierunku Wolności.


Spotykam odpływ jakiegoś syfu.


Ale też stokrotki (dobra, gęsie pępki).


I ptaka - nie wiem co to. O stertach śmieci nie wspominam. Staram się je wyrzuć z pamięci na wysypisko, ale jest ich tyle że to niemożliwe. I leżą dosłownie wszędzie. W każdym miejscu gdzie tylko się da, hołota wyrzuca pełne worki odpadów. I nie robią tego ludzie nie mający pieniędzy; tacy nie piją Napoleona a dzieci nie pakują w Pampersy. Nie - to robi bogata hołota, buraki, którym żal pieniędzy na wywóz. Przecież trzeba oszczędzać.Ale kiedyś się spotkamy.Koniec, idziemy dalej.


Wiosna, już prawie Wolności.


Szlak wchodzi w wykop pod Wolności. Po lewej kopalnia Luiza (tu niewidoczna).
Już po drugiej stronie. Tu gdzie pusty plac - była brykietownia. Będzie extrahipersupermegamarket i wjazd na średnicówkę. Widoczna wieża ciśnień i przedwojenne płyty chodnikowe (granit).


Pod wiaduktem od drugiej strony.


Na trasie Fiacik postawił sobie warsztat; ciekawe czy ma prawo do gruntu, czy po prostu było miejsce to sobie zagrodził.
Ale forsycję ma ładną.


Nieistniejący wiadukt nieistniejącej wąskotorówki z nieistniejącej kopalni do nieistniejącej brykietowni nad nieistniejącą linią kolejową. Tylko śmieci jak najbardziej realne. Znak czasu i przemian.


Oczywiście wszedłem na nasyp.


Granitowy słupek nie znalazł amatora. Ja chętnie bym go zabrał i wkopał koło domu, bo jak będą budować węzeł to na pewno go zniszczą.


W tle zaś wieża ciśnień.


Ulica Rymera odbiła w prawo, tory idą dalej na południe. Zaczyna się ciekawy teren.


Wszedłem na pagórek. Wygląda naturalny - tzn. nie hałda. Widać jak tory, którymi szedłem (z prawej) dochodzą do głównej linii z Rudy do Sośnicy.


Wiadukt nad czynną linią kolejową!!! To linia piaskowa, którą mam już w części sfotografowaną. Właśnie od wiaduktu na północ (biegnie pod Wolności, koło elektrowni, przechodzi pod torami Gliwice-Katowice i dalej na północ ale o tym w innym miejscu).


W tle komin elektrowni. A ten strumyczek (dobra, ciek wodny) czysty a przynajmniej przeźroczysty. Fotografia wczesną wiosną byłaby o wiele bardziej kolorowa gdyby nie wypalane trawy. Ale ja nie mogę czekać do lata.
Bohater dzisiejszego odcinka (czyli nasyp kolejowy) widziany z trasy Ruda-Sośnica. Tu w zasadzie mogłaby się skończyć relacja - udało się połączyć (choć nie bezpośrednio) dwie główne linie przedwojennego Zabrza. Ja jednak zamierzam iść dalej i dojść do miejca gdzie i one się łączą.
Widoczna elektrownia a za brzozą - szyb kopalni Luiza. Było nie było kopalnia powstała gdzieś koło 1790r.
A to widok na południe na równie starą kopalnię - Guido. Zarówno Luizę jak i Guido można zwiedzać.
Nasyp biegnie na zachód i przechodzi wiaduktem nad ulicą Rymera. Idę śladem przyszłej średnicówki.
Stary słupek przed wjazdem na stację.
A oto i stacja - Dorotheendorf, później Zabrze Guido. Dworzec zniknął gdzieś w latach 90-tych. Nie pamiętam budynku (jeszcze wtedy byłem głupi ale i nie było cyfrówek) I znowu bunkier. Dworzec stał przy samej ulicy. (widoczny wiadukt). Nazwa stacji jak i ulicy wzięła się z nazwy dzielnicy - Dorothen.
Po przejściu nad Dorotheendorf Strasse (czyli obecnie 3go Maja). Hasie, hasie, hasie.
Zachowały się resztki podkładów.
Tory lekkim łukiem zbliżają się do przejazdu na Matejki. Po lewej ex Koksanstalt Gluck Auf.
Przejazd przez Matejki. Jakoś głupio nie ująłem wąskiego toru, który nieco wcześniej dołączył. W tle kościół świętego Józefa i stadion Górnika. Zarówno kościół jak i stadion pochodzą z lat 30tych. I bunkier też widać, gdziś na wysokości zwrotnicy.
785mm mam na innej fotografii.
Podkłady zarówno drewniane.
Jak i betonowe.
Coraz bliżej kościół.
Zachowały się jeszcze słupki kilometrowe. Na tym nie, ale na innych da się odczytać odległość.
Przejazd przez Czołgistów. Widoczna budka dróżnika i oczywiście bunkier (za nią). Niedaleko stąd, jadąc w lewo - funkcjonalistyczny budynek szkoły, a na przeciw park.
Jeszcze jedno ujęcie - tym razem z tyłu (zrobię stronę poświęconą jedynie zabytkom Bohm'a).
16,8 km? Odkąd to jest mierzone? Z Katowic za mało, do Gliwic za dużo. Z Rudy? Której?
Pomiędzy przejazdem na Czołgistów a tym przy ogrodzie botanicznym.
Oto i przejazd. Ogród po prawej stronie. Najstarszy na Śląsku.
Oczywiście, przy budce dróżnika.
Po drugiej stronie. Ktoś całkiem niedawno potrzebował wąskich podkładów, ale już całkiem spróchniały.
Ogród wczesną wiosną. Nie wydaje się atrakcyjny. Trzeba wejść do środka ale na to jeszcze o wiele za wcześnie.
Kolejny słupek - 17 i coś, czyli mierzone od wschodu.


Wyjątkowy odcinek wzdłuż Webera - bez śmieci. Widocznie ludzie dbają (albo wyrzucają gdzieś dalej).


To jest miejsce o którym wspomniałem na początku. Iść w prawo czy lewo? Wybrałem prawo. Okazało się, że słusznie. Gdybym wybrał lewą stronę - też byłoby dobrze. O co chodzi? Otóż nie mając przy sobie przedwojennego planu kierowałem się mapą z lat 60tych. Według niej tory zwykłe jak i wąskie biegną właśnie prawą stroną, co będzie widoczne na kolejnych zdjęciach. J ednakże, na planie z lat 30 tory idą lewą stroną i łączą się z torami biegnącymi z Makoszów. Miejsce tego połączenia (a więc i drogę po lewej stronie) umieszczę w innym miejscu - przy okzaji opisania trasy z Gliwic do Zabrza śladem wąskiego toru. Widocznie przebudowano ten odcinek, pytanie - kiedy? Wybieram więc prawą stronę.


Chałtura.


Wiadukt nad (ś)ciekiem na terenie ogódków.


I dziwny słupek.


Trasa lekkim łukiem przygotowuje się do przekroczenia innej linii kolejowej.


Korzystając z tego oto wiaduktu. Przyczółek solidny, sam most również, może przebudowy dokoknano przed 1945r? No i nie ma za bardzo miejsca na normalny i wąski tor. Gdzie w takim razie szedł wąski? Na polskiej mapie właśnie tu.


Widok z wiaduktu na północ - połączenie z linią z Zabrza już blisko. To jedno z miejsc, którego nigdy nie mogłem zlokalizować jadąc z Zabrza do Gliwic. Do tej pory nie wiem jak nazywa się ta ulica na dole. Torów biegnących wzdłuż niej również nie ma na starym planie. Są tam tylko wąskie (których już nie ma).


Jestem już prawie w Sośnicy. Przede mną bloki na Odrowążów, po lewej baza konterowa.


A po prawej IC.


Ten kilometraż w ogóle nie pasuje. Niemożliwe żebym przeszedł 7 kilometrów.


Resztki podkładów.


Ale nie po torach, którymi szedłem (tu widok w tył).


Już prawie koniec. Inny kolor asfaltu świadczy o tym ze był tu przejazd.


Jak i ten bunkier. O ile to bunkier bo to jakaś dziwna konstrukcja.


Koniec jazdy - stacja Gliwice Sośnica. Tu zbiega się linia którą szedłem z linią z Katowic Ligoty i obie kilkaset metrów dajej łączą się z najgłówniejszą linią z Wrocławia przez Gliwice, Zabrze, Katowice dalej na wschód.
A ja mam stąd tylko kawałek do Knurowskiej, potem godzina i w domu. A po drodze - zasypany kanał. Też czeka na opis. Uff.